Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mniej kierowników, bo taniej. W gminie Bełchatów rusza wielkie oszczędzanie. Czy naprawdę jest potrzebne?

Ewa Drzazga
Ewa Drzazga
Ewa Drzazga
Ewa Drzazga
Fatalny stan finansów gminy Bełchatów to powód, jaki wójt Konrad Koc podaje ogłaszając wielkie oszczędzanie. Na początek cięcie zbędnych etatów i likwidacja nadmiaru stanowisk kierowniczych, redukcje wydatków na promocję, itd. Ale skąd wzięły się te problemy i czy zmiany schematu organizacyjnego to najlepsze lekarstwo?

Roczne koszty administracyjne w Urzędzie Gminy Bełchatów i podległych jednostkach to w sumie prawie 10 mln zł.

- Jeśli to porównamy do wydatków na ten cel w innych gminach podobnej wielkości, to okaże się, że wynoszą one o około 1,5 - 2 mln zł mniej - wytyka wójt gminy Bełchatów, Konrad Koc.

Jak dowodzi, zredukowanie wydatków o taką kwotę, pozwoliłoby w zasadzie „od ręki” złapać finansowy oddech. Bo na gminnym koncie daleko do stanu „zero-minus”. Na początku tygodnia „na minusie” było 1,3 mln zł. Kolejne dni miały przynieść spore wypłaty. Spodziewane większe wpływy to dopiero podatek, którego pierwszą ratę w najbliższych tygodniach będą wpłacać mieszkańcy. On poprawi sytuację, ale i to będzie stan przejściowy, bo przecież do końca marca trzeba wypłacić „trzynastki”.

O tym, że sytuacja jest niewesoła świadczył fakt, że jeszcze tydzień temu nie było pewności, czy pracownikom urzędu można będzie w terminie wypłacić pensje. Udało się rzutem na taśmę, ale wójt, sekretarz i skarbnik swoje uposażenia dostali z dwudniowym opóźnieniem. Jak to się poukłada w marcu? Nie ma pewności.

- To jest sytuacja niedopuszczalna, samorząd nie może funkcjonować w taki sposób. Tymczasem taki stan rzeczy trwa, jak się dowiaduję, od miesięcy, rok temu były wójt zdecydował się na powiększenie limitu na koncie bieżącym do 1,5 mln zł, a wcześniej było to 800 tys. zł. Pora przyznać, że sytuacja finansowa gminy jest zła, a będzie jeszcze gorsza, jeśli nie zaczniemy oszczędzać - grzmi Konrad Koc.

Stulecie odzyskania niepodległości było okazją, by każdemu pracownikowi urzędu gminy (było ich wtedy ponad stu) wypłacić 1000 zł nagrody

Te zarzuty odpiera były wójt, Kamil Ładziak. Podkreśla, że dla finansów gminy zagrożenia nie ma. Jak mówi, to nie tylko jego opinia, ale także teza specjalistów oceniających stan budżetu, w tym kontrolerów RIO.

- W ciągu ostatnich 4 lat zainwestowaliśmy 30 mln zł - mówi Ładziak. - Można było mniej i wówczas gmina byłaby mniej obciążona kredytem. Ale czy mieszkańcy byliby zadowoleni? - dodaje. Zaznacza, że zwiększenie limitu na rachunku pozwala na większe pole manewru na wypadek takich sytuacji jak ta z początku roku, gdy wpływów na konto nie ma. Bo, dodaje Ładziak, w styczniu nie jest to niczym nowym.

Zdaniem Koca fakt, iż budżet z roku na rok jest wyższy, nie wpływa na to, że aktualna sytuacja finansowa gminy jest zła.

- Co z tego, że dochody wzrosły do niemal 50 mln zł, skoro wydatki są o 4 mln zł wyższe, mamy ponad 20 mln zł kredytu a od tego roku przez kolejne sześć lat będziemy musieli po 1 mln zł przeznaczać na wykup obligacji! - wytyka Koc. Oszczędności poszuka w urzędzie. - Schemat organizacyjny, rozdmuchanie struktury administracyjnej za mojego poprzednika przeszło w jakąś patologiczną formę - mówi.

Etatów nie brakuje

Dane potwierdzają wzrost zatrudnienia. Na początku 2014 roku w urzędzie było 74 pracowników (w tym 6 kierowników i 4 koordynatorów). Rok później - 80 zatrudnionych osób (5 kierowników, 2 zastępców kierownika i 5 koordynatorów). W 2016 roku - 81 pracowników (6 kierowników, 3 zastępców, 3 koordynatorów i 1 dyrektor wydziału). W 2017 roku to już 100 osób (10 kierowników, 4 zastępców, 5 koordynatorów, 2 dyrektorów). Rok 2018 - 106 zatrudnionych z 9 kierownikami, 5 zastępcami, 5 koordynatorami i 2 dyrektorami wydziału. W 2014 roku w styczniu na wynagrodzenia wydano niespełna 254 tys. zł, w 2018 już 412 tys. zł.

Kamil Ładziak tłumaczy, że wzrost zatrudnienia na przestrzeni tych lat to efekt włączenia do struktur urzędu gminnego zespołu obsługi szkół.

- Nie uważam, by w urzędzie był przerost zatrudnienia, staraliśmy się prowadzić racjonalną politykę - mówi. I dodaje, że tezy, jakie teraz stawia nowy wójt, mogą wynikać z faktu, iż nie ma on doświadczenia w kierowaniu tak dużą jednostką.

Konrad Koc ma na ten temat inne zdanie. W schemacie organizacyjnym były 122 etaty, a zatrudnionych było 107 osób. Jak mówi, tylko część etatów wakowała, bo np. ktoś był na zwolnieniu. Jak twierdzi Koc, dochodziło do sytuacji, gdy pracownik urzędu był jednocześnie zatrudniony w innej komórce albo w jednostce. Przykładem może być dyrektor kancelarii wójta, który od sierpnia 2018 roku był jednocześnie na część etatu zastępcą dyrektora Centrum Kultury i Sportu. Dodatkowo na zasadzie umowy zlecenia pełnił rolę specjalisty ds. pozyskiwania klientów w gminnym Przedsiębiorstwie Komunikacji Transportu i Usług Komunalnych.

- Jedna osoba zatrudniana była de facto na trzech różnych stanowiskach w jednostkach tego samego samorządu! - mówi wójt.

Z oświadczenia majątkowego składanego przez dyrektora w związku z objęciem funkcji w CKiS wynika, że od stycznia do końca lipca jako dyrektor kancelarii zarobił 61 tys. zł, a w ramach umowy - zlecenia 15 tys. zł.

Kamil Ładziak podkreśla, że dyrektor trafił do CKiS, bo zbliżały się gminne dożynki, a dyrektor placówki była na dłuższym urlopie. Zastępcy tam nie było, a ktoś musiał podpisywać umowy i podejmować decyzje, więc na trzy miesiące na część etatu zatrudnił tam szefa kancelarii. Przy tym, jak podkreśla Ładziak, w momencie objęcie funkcji w CKiS przestał on realizować umowy-zlecenia dla spółki. Dlaczego jednak w ogóle się tego podjął?

- Dyrektor był wcześniej prezesem w spółce, zależało nam, by przez jakiś czas mógł doradzać osobie, która go zastąpiła - mówi Ładziak.

Nie była to jedyna tego typu sytuacja. Koc mówi, że starszy inspektor ds. BHP i ppoż i kierownik referatu organizacyjno - gospodarczego to jedna i ta sama osoba, ale zatrudniana na dwóch etatach w tym samym urzędzie. Jak pracować w tym samym czasie na dwóch różnych stanowiskach? - Ta osoba miała zadaniowy czas pracy, więc teoretycznie to możliwe. Ale ta sama osoba na umowę- zlecenie była jeszcze zatrudniana w gmi-nnych jednostkach jako „behapowiec”!- mówi Koc.

To rozwiązanie były wójt tłumaczy oszczędnością. Kierownik referatu jako jednoczesny inspektor BHP wypadał taniej, niż zlecenia dla zewnętrznych firm - a to praktykowano wcześniej.

Koc wytyka też, że w jednostkach gminy zatrudnione są np. po dwie osoby na stanowiskach konserwatorów, ale w przypadku awarii związanej z wymianą świetlówki, wzywano fachowców z gminnej spółki (wystawiała fakturę). Powód? Konserwatorzy nie mieli uprawnień.

- Nie miałem wpływu na obsadę takich stanowisk jak konserwator w jednostkach, to leży w gestii dyrektorów tych placówek - rozkłada ręce Ładziak.

W schemacie organizacyjnym, który obowiązywał do 28 stycznia, było 27 tzw. komórek organizacyjnych. Każdy taki byt oznaczał kogoś na stanowisku kierowniczym albo samodzielnym. W nowym schemacie jest 20 jednostek - zlikwidowano 7 etatów kierowniczych. Nie ma dyrektora kancelarii wójta, kierownika tej kancelarii, dyrektora wydziału oświaty i spraw społecznych, koordynatorów zespołów: ds. płac, ds obrony cywilnej, zamówień publicznych, kierownika referatu promocji, zastępcy tego kierownika oraz dwóch samodzielnych stanowisk: specjalisty ds polityki informacyjnej oraz specjalisty ds. BHP i ppoż.

Co nowego?

Powstały za to trzy nowe stanowiska - dyrektora ds. rozwoju gminy (będzie konkurs), specjalisty ds. kontaktów z mediami oraz specjalisty ds. współpracy międzyregionalnej i kulturowej. Kamil Ładziak komentuje to tak, że nowy wójt z jednej strony oszczędnościami tłumaczy redukcje, a z drugiej zatrudnia nowe osoby. Zdaniem byłego szefa gminy, brak w tym spójności.

Bo sześciu osobom już podziękowano za pracę, a będą kolejne redukcje. Docelowo, jak mówi Koc, w urzędzie powinno wystarczyć ok. 90 etatów. - Oszczędności wprowadziliśmy też w takich prozaicznych na pierwszy rzut oka sprawach jak zamówienia na środki czystości. Myśl, że nie są nam niezbędne markowe mopy czy mydło w płynie z górnej półki cenowej - mówi. Dodaje, że oszczędności przyniesie rozwiązanie umów na promocję gminy w mediach czy niższe koszty np. w przypadku umowy na współpracę ze Skrą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto