10 lat minęło jak jeden dzień. To rzadkość w siatkówce - być tak długo w jednym klubie...
Szczerze mówiąc nie znam takiego przypadku. Dla mnie jest to miłe zaskoczenie. Ostatnio przeglądałem stare zdjęcia i uświadomiłem sobie, że to już dziesięć lat jak gram w Skrze.
Spodziewałeś się, że Bełchatów stanie się twoim domem na lata?
Był to okres, kiedy siatkówka zaczęła być tutaj budowana na poważnie. To był pierwszy sezon, gdzie ściągnięto gwiazdy, które oglądałem w telewizji. Ja dołączyłem do tej grupy. Było to dla mnie wyróżnienie. W pierwszych latach nie myśleliśmy z żoną, że zostaniemy tutaj tak długo. Dopiero od pewnego momentu zaczęliśmy podejmować decyzje, że zwiążemy się z Bełchatowem na dłużej, wybudujemy dom i będziemy tutaj żyć.
Miałeś propozycje odejścia, nie żałujesz, że nie spróbowałeś?
Nie chciałem być drugim, czy trzecim atakującym w bardzo dobrym zespole, skoro mogłem grać w trochę wówczas gorszym klubie, ale być siatkarzem pod-stawowym. Chciałem też, aby moje życie funkcjonowało normalnie, nie chciałem być tylko gościem w domu. Finansowo Skrę mogła przebić tylko Rosja, a ja nie specjalnie chciałem tam grać.
Myślisz, żeby poszukać jeszcze innego miejsca do grania, czy chciałbyś zakończyć tu karierę?
Spędziłem tutaj tyle czasu, że fajnie by było, aby klub miał takie zaplecze finansowe, abym mógł zostać. Dla mnie byłoby to najlepsze rozwiązanie. Życie sportowca jest jednak przewrotne i może się zdarzyć, że człowieka poniesie w świat. Mnie przez dziesięć lat nigdzie nie poniosło. Chciałbym grać do końca kariery w Skrze.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?