Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marcin Węglewski: Dla mnie od początku podstawowym filarem są wychowankowie [WYWIAD]

Adam Kieruzel
Wśród zawodników GKS Bełchatów ruszyły przygotowania do rundy wiosennej sezonu 2018/2019. O potencjalnych wzmocnieniach i ubytkach, o wychowankach i młodych zawodnikach Centralnej Ligi Juniorów oraz o powrocie do klubu i ponad rocznej pracy w nim porozmawialiśmy z dyrektorem sportowym i trenerem GKS Bełchatów U-18 - Marcinem Węglewskim.
Wśród zawodników GKS Bełchatów ruszyły przygotowania do rundy wiosennej sezonu 2018/2019. O potencjalnych wzmocnieniach i ubytkach, o wychowankach i młodych zawodnikach Centralnej Ligi Juniorów oraz o powrocie do klubu i ponad rocznej pracy w nim porozmawialiśmy z dyrektorem sportowym i trenerem GKS Bełchatów U-18 - Marcinem Węglewskim. GKS Bełchatów
Wśród zawodników PGE GKS Bełchatów ruszyły przygotowania do rundy wiosennej sezonu 2018/2019. O potencjalnych wzmocnieniach i ubytkach, o wychowankach i młodych zawodnikach Centralnej Ligi Juniorów oraz o powrocie do klubu i ponad rocznej pracy w nim porozmawialiśmy z dyrektorem sportowym i trenerem PGE GKS Bełchatów U-18 - Marcinem Węglewskim.

Adam Kieruzel: - Trójka zawodników testowanych przebywa w Bełchatowie od 8 stycznia. Są to: napastnik Sebastian Szerszeń oraz pomocnicy Tomasz Dzida i Wiktor Putin. Czy podjęto już pewne działania w celu zakontraktowania tych zawodników, czy jest na to zbyt wcześnie?

Marcin Węglewski (dyrektor sportowy GKS „Bełchatów” S.A.: - Szukaliśmy zawodników tylko i wyłącznie na pozycje ofensywne. Budując w czerwcu kadrę, fundamentem była dla nas obrona i zawodnicy dobrze odnajdujący się w tej formacji. Teraz uzupełniamy ofensywę. Do 26 stycznia, czyli do pierwszego meczu towarzyskiego z Łódzkim Klubem Sportowym podejmiemy decyzję co do ewentualnej przyszłości tej trójki.

Czyli w końcu doczekaliśmy się zimy, w której nie dochodzi w klubie do rewolucji kadrowej?

- Kiedy przychodziłem do klubu, mówiłem, że chciałbym jedno okienko transferowe poświęcić na budowę szerszej grupy, a później tylko i wyłącznie uzupełniać drużynę. Dla mnie to jest logiczne rozwiązanie, bo jeżeli w każdym okienku wymienimy sześciu, czy nawet ośmiu piłkarzy, to nie będzie się to składało w całość. Mieliśmy w czerwcu ogromne problemy, ale wyszliśmy z tych tarapatów obronną ręką i trzymamy się tej wizji, którą sobie założyliśmy.

W przypadku, gdybyście któremuś z graczy testowanych podziękowali macie już alternatywę, aby w jego miejsce przyjrzeć się innemu zawodnikowi?

- Dla nas istotne jest, to co będzie się działo w kadrach Ekstraklasy i I ligi. Wierzę, że będziemy w stanie wypożyczyć zawodnika, który da tej drużynie jakość i tak jak wcześniej mówiłem, nie możemy mieć więcej niż dwóch, czy trzech ruchów transferowych, aby drużyna prawidłowo funkcjonowała.

A czy planujecie oprócz Dawida Kocyły włączyć do treningów z pierwszą drużyną innych zawodników z Centralnej Ligi Juniorów. Czy wśród pana podopiecznych znajdują się piłkarze gotowi na taki krok?

- W czerwcu doszli do pierwszego zespołu Konrad Matuszewski, Mateusz Stolarczyk i Krystian Wojtczyk. Liczę, że w każdym okienku transferowym będziemy mogli uzupełniać pierwszą drużynę naszymi zawodnikami. Taki jest mój cel od samego początku pracy w Bełchatowie. Dla mnie podstawowym filarem są wychowankowie. W drugiej lidze, na tym poziomie rozgrywek, przy tym szkoleniu i tylu latach pracy dzieci, zaangażowaniu rodziców i innych osób trzeba pomóc i dać im szansę. Liczę, że będziemy w ten sposób kierowali swoje poczynania i w drużynie będziemy mieli swoich chłopaków. Jestem przekonany, że w każdym roczniku dwóch zawodników jest stać na występy w II lidze.

Należy również spojrzeć na juniorów w kontekście przyszłego sezonu. Będziemy potrzebować w wyjściowej "11" dwóch graczy z rocznika 1999. Przypomnijmy, że Damian Michalski traci status młodzieżowca i odchodzi do Wisły Płock, Marcin Ryszka traci status młodzieżowca, a Patryk Mularczyk, który też straci ten status, jest wypożyczony z Zagłębia Sosnowiec.

- Przyjęliśmy taką strategię, że chcemy mieć w drużynie dwóch młodzieżowców, którzy są wychowankami naszego klubu. Do tej roli przygotowujemy Przemka Zdybowicza, który miejmy nadzieję, już wiosną zacznie dobrze punktować. Za chwilę może być to Matuszewski, czy Stolarczyk. Jest dwóch bardzo zdolnych chłopaków w Centralnej Lidze Juniorów, których mam nadzieję, z czasem będziemy wprowadzać do pierwszej drużyny. Na przykładzie Marcina Ryszki, czy Damiana Michalskiego widzimy, że trzeba dać szansę, poczekać i zobaczyć jak funkcjonują na boisku. Damian potrzebował pół roku regularnej gry w wyjściowym składzie, aby skusić swoją osobą klub Ekstraklasy. To dla niego świetne rozwiązanie. Dla klubu duży plus, bo to nie lada sztuka przejść o dwie klasy wyżej.

Przygotowujecie się na tę możliwość, że już wiosną w Bełchatowie możemy nie zobaczyć Damiana Michalskiego?

- Sytuacja z Damianem jest dość specyficzna. Jeszcze roku temu ściągając Damiana z wypożyczenia, wszyscy pukali się w głowę i pytali, co ten dyrektor wymyśla. Jakich zawodników on ściąga? Ja żałuję tylko, że Damian nie chciał w czerwcu podpisać dłuższego kontraktu. Cieszę się jedynie z tego, że droga, jaką sobie obrałem, jeżeli chodzi o promowanie naszych zawodników, idzie w dobrym kierunku. Daliśmy w Polskę przekaz, że to w pierwszej kolejności zawodnicy GKS-u będą się mogli pokazać trenerowi, który będzie decydował, czy ci gracze będą brani pod uwagę w danym momencie, czy też nie. Na pewno Damiana nie będzie z nami od lipca. Liczę natomiast na to, że Damian będzie wiosną punktował dalej dla naszego klubu w Pro Junior System, a ponadto pomoże nam w walce o najwyższe cele.

Można mówić o kwocie za transfer w przypadku, gdyby Damian Michalski odszedł do Płocka już zimą?

- Gdyby taka sytuacja miała miejsce i uzgodnilibyśmy, że Damian pojawia się w Wiśle już teraz, to byłby to transfer, a nie przejście na zasadzie ekwiwalentu. Jak pan doskonale wie, reguły dotyczące ekwiwalentu zmieniły się od 1 stycznia. Funkcjonuje to na innych zasadach. Czy to dobrze? Nie wiem. Zmierza to na pewno ku korzyściom dla zawodników, bo kluby Ekstraklasy na zasadach startego ekwiwalentu na pewno nie zdecydowałyby się tak szybko na młodych zawodników z innych klubów. Na pewno będzie trudniej utrzymać utalentowanych zawodników. Trzeba pomyśleć jak sporządzać teraz kontrakty tak, aby złapać optymalny efekt i żeby wszyscy byli zadowoleni.

Czy wiosną w koszulce GKS zobaczymy Patryka Mularczyka?

- Nie mamy żadnej informacji z Zagłębia Sosnowiec, żeby ten klub skrócił wypożyczenie. Liczę na to, że będzie z nami. Widać, że to niekonwencjonalny zawodnik, który gra nieco inaczej niż inni zawodnicy na tym poziomie. Cieszę się, że tacy piłkarze przychodzą do naszego klubu.

Czy z Nowego Sącza, gdzie w Sandecji gra wypożyczony Dawid Flaszka płyną wieści o wykupie pomocnika?

- Tam jest bardzo prosty układ. Dawid prawdopodobnie zostanie zawodnikiem Sandecji, ponieważ nie zostało mu wiele spotkań do rozegrania, a to oznacza, że na konto klubu znów wpłyną pewne środki. Dziś jest bardzo ważne, abyśmy również zarabiali. Nie jesteśmy w Ekstraklasie i nie są to kwoty jak w przypadku sprzedaży Seweryna Michalskiego, kiedy klub otrzymał ponad milion złotych. Może za pół roku będziemy w wyższej lidze i będziemy mogli żądać za naszych zawodników większych pieniędzy. Najważniejsze jest to, aby przygotować naszych młodych adeptów piłki nożnej do tego, by mogli występować w pierwszym zespole. To jest priorytet tego klubu i w tym kierunku będziemy zmierzać. Liczę, że wszyscy dadzą nam spokojnie popracować, dadzą nam czas i przy tym sztabie szkoleniowym, przy tej grupie ludzi, przy osobach pracujących w pionie sportowym będziemy szli powoli, małymi kroczkami, ale w dobrym kierunku.

A czy kluby zgłaszają się po kolejnych piłkarzy GKS?

- Na poziomie drugiej ligi nie mam takiej informacji. To raczej my szukamy zawodników ofensywnych, aby wzmocnić drużynę. Są zapytania, ale o zawodników z Centralnej Ligi Juniorów. Cieszę się po części z tego, że mimo niezbyt dużego dorobku punktowego w CLJ U-18 otrzymaliśmy trzy zapytania o naszych młodych zawodników. To znaczy, że mamy potencjał i ja też w tę stronę skierowałem swoją pracę tak, aby za rok mogli spokojnie funkcjonować na poziomie piłki seniorskiej.

Kiedy pańska osoba pojawiła się w klubie po kilku latach, pojawiły się różne komentarze w opinii publicznej. Klub powoli, ale po wielu latach znów zaczyna zarabiać na swoich zawodnikach. Można więc śmiało stwierdzić, że spełnia się pan w roli dyrektora sportowego klubu PGE GKS Bełchatów?

- Cieszę się, że pan takie wnioski wysuwa. Wiedziałem, że wracając, będę rozliczany. Po takim okresie, jakim mnie nie było w Bełchatowie przyjść do klubu drugoligowego i pełnić funkcję dyrektora sportowego wiąże się z dużą odpowiedzialnością. Mnie jako wychowankowi tego klubu nie pasowało to, że na poziomie drugiej ligi nie mamy swoich zawodników lub mamy ich bardzo mało. Drugim kierunkiem było ułożenie kontraktów w taki sposób, aby zacząć się bilansować finansowo, bo nie możemy się pogłębiać w długach, które mamy. Są pewne ramy, których musimy się trzymać. Dopóki ja będę w tym klubie, tak będziemy funkcjonować. Wszystko musi być przejrzyste, nie może być niewyjaśnionych sytuacji, bo nie chciałbym się kiedyś komuś tłumaczyć, dlaczego postąpiłem tak, a nie inaczej. Zawsze tak funkcjonowałem i będę funkcjonował. Działając na rzecz klubu spełniam się jako trener, ale też jako dyrektor sportowy. To jest dla mnie najistotniejsze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto