Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mamma Mia pizza

Tadeusz Płatek
Może to zuchwałe, ale co tam: nigdzie w Krakowie nie jadłem lepszej pizzy, niż w Mamma Mia. A jadłem ich naprawdę zbyt wiele. Kilka lat temu w GK zrobiliśmy nawet test porównawczy: zadzwoniliśmy w tym samym momencie do ...

Może to zuchwałe, ale co tam: nigdzie w Krakowie nie jadłem lepszej pizzy, niż w Mamma Mia. A jadłem ich naprawdę zbyt wiele.
Kilka lat temu w GK zrobiliśmy nawet test porównawczy: zadzwoniliśmy w tym samym momencie do siedmiu pizzerii i poprosiliśmy o to samo. Wyobraźcie sobie, że przyjechało 7 różnych pizz, w siedmiu różnych momentach. Najszybsza pojawiła się po 15 minutach. Ostatnia - po ponad dwóch godzinach. Była zima jak kaczka i twarda na podobieństwo RINGO - specjalnej zabawki dla psów. Wszystko to było pouczające i niebezpieczne dla zdrowia.

Są dwa, myślę, główne grzechy pizzy. Pierwszy to taki, że nie ma w nich cienia artyzmu. Mój kolega znalazł kiedyś taką mikroskopijną pizzerię w Paryżu, gdzie kucharz - włoch z Neapolu - traktował placek jak obraz. Tu rzucił więcej sosu, tam zgrupował kilka oliwek, nieopodal znów usypał wzgórek z mozarelli, by zasadzić na nim listek bazylii. Wszystko to wyłącznie z prostych, oryginalnych składników, bez żadnego amerykańskiego wydziwiania (jak np. pizza hawajska).

Z taką kulinarną przygodą jeszcze się u nas nie spotkałem. Dlatego - by choć namiastkę sobie stworzyć - zawsze proszę aby podano mi jedna połówkę inną, a drugą inną. Nigdy mi jeszcze nie odmówiono, więc polecam ten sposób. (Innym pomysłem na obiad w restauracji, wymagającym wszak odrobinę determinacji, jest zdanie się wyłącznie na kelnera. Pozwólmy mu wybrać od a do z, i niech do samego końca nie będzie wiadomo, co nam poda. Ten sposób o tyle nie jest ryzykowny, że w dobrych lokalach wszystko jest z reguły znakomite. Z kolei w złych, niezależnie od tego, co byśmy wzięli, i tak czeka cierpienie, jęk, smutek, kłótnia i poczucie pustki).

Drugi grzech ciężki pizz małopolskich, to ciasto. Ciężkie, cięższe, najcięższe. Po zjedzeniu typowej krakowskiej pizzy nie można się kochać, bo ciało rośnie jak grzyb po deszczu. Nie można kochać również nikogo innego. W ogóle nie ma mowy o miłości. Organizm pogrąża się w bezmiernej apatii, do ścian żołądka zaczyna się dobijać rozwścieczona rodzina nie wyrośniętych drożdży. Nie czas na kwiaty, gdy płoną lasy. Powiedziałbym nawet: Nosił wilk razy kilka - ponieśli i wilka.

Łatwo więc zrozumieć, z jaką radością odkryłem restaurację Mamma Mia, w której ciasto jest cienkie i delikatne jak... No właśnie jak co? Cienkie jak papier? Ale papier jest niedobry, podczas gdy pizza quattro fromaggi to kulinarny majstersztyk. Różnica między Quattro fromaggi w Mamma Mia a quattro fromaggi gdziekolwiek indziej jest taka, jak między ruszającym z kopyta, rumuńskim dżipem Aro, a nowiutkim Audi Quattro. Albo Lamborghini. To po prostu różnica wagi.

Kończąc już te peany powiem tylko, że kelnerka przez pomyłkę przyniosła nam o jedną pizzę za dużo i jakoś wcale się tym nie zmartwiliśmy.
Na stole pojawiło się ponadto Tagliatelle (wzorowe al dente) z zielonymi warzywami, wśród których prym wiódł pyszny bób i wyśmienity parmezan. Ta kuchnia jest warta swojej ceny.

Restauracja Mamma Mia
ul. Karmelicka 14
czynna od godz. 11 do 23
Jadłem:
Pizzę Quattro fromaggi: 25,50
Tagliatelle z zielonymi warzywami: 19,50

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto