Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kleszczów boi się zanieczyszczeń produkowanych przez nowy zakład termicznego przetwarzania odpadów

Grzegorz Maliszewski
Jarosław Rzeźnik dostarczył już do urzędu gminy wniosek z 700 podpisami o przeprowadzenie referendum
Jarosław Rzeźnik dostarczył już do urzędu gminy wniosek z 700 podpisami o przeprowadzenie referendum Grzegorz Maliszewski
Od kilku tygodni w gminie Kleszczów temat zakładu termicznego przetwarzania odpadów jest na ustach wielu mieszkańców. Mieszkańcy chcą referendum w sprawie inwestycji. Inwestor grozi sądem i walką o odszkodowanie. Gmina czeka na opinie ekspertów od środowiska.

Wokół inwestycji, która ma powstać w Strefie Przemysłowej w Bogumiłowie, pojawia się coraz więcej znaków zapytania. Część mieszkańców ma obawy, czy zakład, który zamierza wybudować spółka Eko-Region Kleszczów wraz z angielskim inwestorem, nie będzie szkodliwy dla środowiska.

Jarosław Rzeźnik sprawie walki o zatrzymanie inwestycji oddał się bez końca. Od kilku tygodni wraz z kilkoma innymi mieszkańcami stara się o przeprowadzenie referendum w sprawie budowy zakładu. Wspólnie zebrali ok. 700 podpisów. To więcej niż wymagane 10 proc. uprawnionych do głosowania w gminie. Wniosek z podpisami o przeprowadzenie referendum już trafił do urzędu gminy. Kiedy referendum?
- To leży w decyzji rady gminy - mówi Jarosław Rzeźnik. - Będę wnioskował, aby połączyć referendum z wyborami parlamentarnymi w październiku, jeśli pozwolą na to przepisy. To daje szansę na dużą frekwencję i zmniejszenie kosztów. Sprawa budzi tak wielkie emocje wśród mieszkańców, że wierzymy, iż nie będzie problemów z frekwencją.

Henryk Michałek, przewodniczący rady gminy w Kleszczowie, twierdzi, że referendum jest dobrem demokracji, ale powinno być ostatecznością.
- Jeżeli wyczerpią się wszelkie inne możliwości, to można przeprowadzić referendum. Teraz chyba jest na to jednak za wcześnie, bo nie ma w tej sprawie jeszcze decyzji środowiskowej wójta, która kwestie budowy zakładu ostatecznie rozstrzyga - mówi Henryk Michałek.

Dlaczego część mieszkańców chce referendum?
Ich zdaniem proponowana technologia pirolizy, która ma być zastosowana w zakładzie, jest awaryjna i produkuje zanieczyszczenia. Niektórzy z nich twierdzą, że w gminie inwestycję planowano zrobić "po cichu". Sprawa wypłynęła dopiero w kwietniu, podczas sesji rady gminy, którą sfilmowało kilku mieszkańców i relacja trafiła do internetu.
- Metoda pirolizy w Europie się nie sprawdziła. Obawiamy się, że ktoś chce wcisnąć nam po cichu technologię, która wcale taka ekologiczna nie jest - mówi Zbigniew Miłek. - Z tego powstają kolejne odpady, m.in. koks pirolityczny i smoła.

O opinię pytali fachowców z całej Polski.
- Inwestor podaje nam przykłady z Francji czy Niemiec, ale dowiedzieliśmy się, że tam spalarnie z taką technologią od kilku lat są zamykane - mówi Przemysław Grzegorczyk.

Z zarzutami o "inwestowanie po cichu" nie zgadza się szef rady gminy. Jak twierdzi, program wyborczy Stowarzyszenia "Rozwój", z list którego w obecnej radzie jest 10 radnych, jak i również wójt Kleszczowa, przewiduje zabudowę strefy Bogumiłów właśnie w tym kierunku gospodarczym.
- Program był prezentowany podczas kampanii wyborczej i został zaakceptowany przez mieszkańców, o czym świadczą wyniki wyborów - mówi Henryk Michałek. - Informowaliśmy o inwestycji w swojej gazecie i podczas zebrań wiejskich z udziałem władz gminy.

Cierpliwość powoli zaczyna tracić inwestor. Budowa zakładu miała ruszyć już na przełomie lutego i marca. Tymczasem Eko-Region Kleszczów od dziewięciu miesięcy czeka na decyzję środowiskową.
Krzysztof Pastuszak, prezes spółki, całym zamieszaniem wokół inwestycji, jest zdumiony. Bo jak mówi, od 2005 roku, kiedy podpisano trójstronną umowę o współpracy pomiędzy gminą, Fundacją Rozwoju Gminy Kleszczów i spółką Eko-Region Kleszczów, nie otrzymywali głosów sprzeciwiających się zakładowi.
- Konsultacje społeczne wykluczyły technologie konwencjonalne, dopuściły tylko metodę pirolizy. To skąd teraz protesty? - pyta prezes.
Później spółka uchwałą gminy wykupiła grunty pod inwestycję. Dziś w Eko-Regionie nie bardzo rozumieją, skąd odwlekanie decyzji środowiskowej przez władze gminy.

Jak się okazuje, już w kwietniu podczas sesji rady gminy, wójt gminy, do pomysłu zaczęła podchodzić sceptycznie.
- Dopóki nie będę całkowicie przekonana, że to jest bezpieczne, dopóki nie pokażą mi takich działających instalacji, nie wydam tej decyzji - mówiła wówczas wójt Kleszczowa.

Może się okazać, że odwlekanie decyzji przez gminę zakończy się w sądzie... Prezes Eko-Regionu Kleszczów straszy, że jeśli inwestycja nie ruszy w paź- dzierniku, to prawdopodobnie inwestorzy z Anglii wycofają się i będą skarżyli gminę o wypłatę odszkodowania.
- Zatrudnią najlepsze światowe kancelarie, aby domagać się zwrotu za poniesione inwestycje i utracone zyski. Będzie to kilkaset milionów złotych - mówi Krzysztof Pastuszak.
Jerzy Strachocki, rzecznik prasowy kleszczowskiego urzędu gminy, tłumaczy, że gmina inwestycji nie opóźnia, a chce po prostu, aby inwestor rozwiał wszelkie wątpliwości.
- Przed wydaniem pozwoleń i decyzji, które wymagane są od gminy, musimy uzyskać od inwestora wszelkie, niezbędne do tego informacje. Takie inwestycje wymagają wielkiej staranności w ocenianiu ich oddziaływania na środowisko - mówi Jerzy Strachocki.

Krzysztof Pastuszak zapewnia, że obawy mieszkańców co do inwestycji są nieuzasadnione, a groźnych odpadów nie będzie.
- To są bzdury. Żadnego koksu ani smoły nie będzie - mówi Krzysztof Pastuszak. - Zastosujemy bardzo skomplikowaną i innowacyjną technologię pirolizy ze zgazowaniem, polegającą na termochemicznej obróbce odpadów i przekonwertowania ich na gaz.

Jak dodaje, posiadają analizę wykonaną przez uznanego prof. Andrzeja Jasińskiego, doradcę ministra gospodarki. Zatrudnili także angielską firmę o międzynarodowym doświadczeniu, która, jak twierdzą, jest autorytetem na skalę światową w ocenie takich technologii.
Nie przekonuje to władz gminy, które wolą dmuchać na zimne. Pod koniec maja kleszczowski urząd dokumentację dotyczącą inwestycji przesłał do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Łodzi z wnioskiem o uzgodnienie warunków realizacji przedsięwzięcia w strefie przemysłowej w Bogumiłowie.
- Dyrektor wystąpił do inwestora o szereg uzupełnień w opracowanym przez inwestora raporcie oddziaływania na środowisko - mówi Jerzy Strachocki. - Wskazał, iż konieczne jest uzupełnienie informacji dotyczących, m.in. takich zagadnień jak: gospodarka odpadami, gospodarka wodno-ściekowa, ochrona przyrody, ochrona środowiska przed hałasem, oddziaływanie na powietrze atmosferyczne. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska zapowiada też potrzebę uzyskania innych, bardziej szczegółowych informacji po uzupełnieniu raportu.

Prototyp wart grube miliony

• Inwestycja w Strefie Przemysłowej w Bogumiłowie ma kosztować co najmniej 208 mln zł. Jak podaje "Informator Kleszczowski", zastosowana technologia pirolizy ze zgazowaniem w planowanym Zakładzie Termicznego Przetwarzania Odpadów polega na przetwarzaniu odpadów na gaz wodny, który dalej będzie spalany w silnikach tłokowych napędzających generatory energii elektrycznej, wytwarzając w ten sposób prąd. Rocznie do strefy w Bogumiłowie przywożonych ma być 140 tys. ton od-padów komunalnych i przemysłowych. Po przetworzeniu śmieci pozostanie 14 tys. ton odpadów mineralnych z odsiewu, 10 tys. ton witrytu (zeszkliwionego popiołu), 2 tys. ton złomu metali żelaznych i nieżelaznych, 3 tys. ton gipsu i chlorku wapnia. Ilość ścieków odprowadzonych do oczyszczalni wyniesie do 5,5 tys. metrów sześciennych.
• Instalacja w Bogumiłowie ma być prototypowa. Zdaniem dr hab. inż. Grzegorza Wielgosińskiego, p.o. kierownika Katedry Systemów Inżynierii Środowiska na Politechnice Łódzkiej, porównywanie jej do instalacji pirolizy w Burgau, Hamm czy Arras jest nadużyciem, bo w tych miejscowościach stosowane są inne technologie niż planowana w Bogumiłowie.
Jego zdaniem, instalacja zostanie wybudowana ze znacznym opóźnieniem, rozruch będzie trwał bardzo długo i będzie połączony z licznymi przeróbkami instalacji, w okresie eksploatacji awarie będą bardzo częste i konieczne będą liczne naprawy i modernizacje instalacji, będą kłopoty z uzyskaniem deklarowanej wydajności, a koszt budowy będzie co najmniej dwukrotnie wyższy od planowanego.
• W chwili obecnej w 27 krajach Unii Europejskiej funkcjonuje jedynie jedna jedyna instalacja pirolizy - w niemieckim Burgau. Komitet doradczy niemieckiego Ministra Badań i Rozwoju oraz Ministra Środowiska jednoznacznie w 2010 roku zarekomendował unikanie technologii pirolizy, zgazowania lub plazmowych w odniesieniu do termicznego przekształcania odpadów komunalnych. Technologie takie rozwinęły się głównie w Japonii oraz ostatnio w USA i Kanadzie, ale tam są zupełnie inne uwarunkowania for-malno-prawne i według eks-pertów nie można tego przenosić na grunt europejski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto