Ratowników na etatach dwudziestu sześciu, sześciu ratowników na kontraktach, pięć pielęgniarek, drugie tyle dyspozytorek, trzech lekarzy. I dwudziestu kierowców, formalnie pracowników Kolumny Transportu Sanitarnego. To pierwsze ofiary tego, że od nowego roku to nie bełchatowski szpital będzie odpowiadał za pogotowie ratunkowe w okolicach Bełchatowa. Większość z nich zostanie bez pracy. Ale to nie jedyna wątpliwość związana z tym, że za pogotowie będzie odpowiadać prywatna firma.
Centrum Medyczne Riemer z Grodziska Mazowieckiego pogotowiem ratunkowym na terenie powiatu będzie się zajmować przez najbliższe pięć lat. Tak brzmi werdykt po przetargu, który rozstrzygnął Narodowy Fundusz Zdrowia.
- Od wyników złożyliśmy odwołanie - mówi Robert Kornacki, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Bełchatowie. - Poczekajmy na ostateczne rozstrzygnięcia.
Ale specjalnych złudzeń nikt w szpitalu sobie nie robi. Tu straty są nie tylko finansowe (przez to, że placówka nie zakontraktuje usług, koło nosa przejdą jej ok. 4 mln zł). W grę wchodzą także wymówienia. Bo co zrobić z niemal 50 osobami, które pracowały dla pogotowia na usługach szpitala? Albo z kierowcami, którzy byli zatrudnieni przez jeszcze inny podmiot? Niektórzy pracują tu od kilku lat. Ale są i tacy, którzy z karetką związani są właściwie całe życie.
- Ja w ratownictwie pracuję już od 20 lat - mówi pielęgniarka jeżdżąca w karetce. - Wszystkie szkolenia, dokształcanie, najczęściej za własne pieniądze, szły w tym kierunku, by pracować w zespole ratowniczym. Co innego mogę robić?
Jeszcze wciąż z niedowierzaniem głowami kręcą ratownicy.
- To jest małe środowisko, jest ograniczona pula miejsc pracy - mówi jeden z nich. - Zobaczymy, trzeba będzie szukać - dodaje.
W szpitalu z wręczaniem wymówień czekają na ostateczne rozstrzygnięcia w kwestii przetargu. Bo a nóż zdarzy się cud i NFZ zmieni zdanie?
- Część personelu pogotowia zostanie zagospodarowana na innych oddziałach - mówi Robert Kornacki.
Mówi się, że dla ratowników byłaby np. praca na psychiatrii. Ale przecież dla wszystkich się miejsca nie znajdą.
- Dla około 40 procent może być ciężko o pracę - dodaje rzecznik szpitala.
Tyle, że już raczej przesądzone jest to, że w szpitalu nikt pracy nie będzie szukał dla kierowców, bo oni formalnie w tej placówce nie są zatrudnieni.
- Wydaje się logiczne, że kierowców naszych karetek powinno chcieć przejąć CM Riemer - stwierdza Robert Kornacki dodając, że szefowie szpitala byli niemal przekonani, że firma, która przejmie pogotowie, powinna wyciągnąć ręce po "starych" kierowców. W końcu znają teren, są doświadczeni. Tak by przynajmniej podpowiadała, zdaniem Kornackiego, logika.
Ale, jak się okazuje, firma która rozpoczyna dopiero działania w Bełchatowie, kierowców już ma. - Rozpoczęliśmy rekrutację pracowników, potrzebować będziemy ratowników - mówi Grzegorz Riemer, właściciel Centrum Medycznego Riemer. - Kierowcy? Mamy już swoich. Są z terenu województwa łódzkiego. Kupiliśmy dla Bełchatowa cztery nowe karetki.
W sumie załoga bełchatowskiego oddziału CM Riemer będzie liczyła ok. 50 osób. Stacjonować będą przy ulicy Przemysłowej. Minimalna obsada ratowników to ok. 40 osób. Ile zostanie przyjętych w trakcie naboru, to zależy od kwalifikacji kandydatów, bo ci przejdą ostrą selekcję. Będą musieli się popisać wiedzą praktyczną i teoretyczną. Grzegorz Riemer mówi, że już dzień po tym, gdy ogłoszenie o rekrutacji ukazało się w prasie, mieli około 30 zgłoszeń, więc nie spodziewa się problemów ze skompletowaniem kadry.
Ale czy kierowcy "z terenu województwa łódzkiego" nie będą mieli kłopotów z odnalezieniem domów w maleńkich wioskach, jeśli stamtąd przyjdzie zgłoszenie?
- Będą mieli system GPS, trafią bez problemu - Grzegorz Riemer jest optymistą. - Naprawdę, dla pacjenta nic się nie zmieni. Byliśmy już w takiej sytuacji, przejmowaliśmy nowe rejony. Wiemy, jak postępować.
Ale ci, którzy już w karetkach jeżdżą, mówią, ż GPS owszem, przyda się, ale w mieście. Gdy trzeba się będzie wyprawić np. do Fajnowa w gm. Rusiec, albo do rozsianych między polami wiosek za Drużbicami, nie ma takiego satelity z systemem naprowadzania, który by rzeczywistość ogarnął.
- Ta nowa sytuacja może się odbić nie tylko na nas, czyli pracownikach, ale i na pacjentach - podkreśla Jowita Walas, Przewodnicząca Komisji Zakładowej Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego. - Znamy ten teren, jego topografię. Dojeżdżamy do potrzebujących w osiem minut na terenie miasta i w kwadrans poza miastem. Czy firma z zewnątrz będzie wiedziała, gdzie jechać do pacjentów ?
- Martwi nas ta sytuacja - mówi Szczepan Chrzęst, starosta bełchatowski. - Zostało bardzo mało czasu, a nie mieliśmy jeszcze żadnego kontaktu z CM Riemer. Może to kwestia tego, że wyniki przetargu są wciąż nieprawomocne, ale przecież potem nie zdążą opanować sytuacji!
Starosta ma na myśli fakt, że Riemer może mieć trudności z koordynacją własnych karetek z systemem Centrum Powiadamiania Ratunkowego, które doposażane było z pieniędzy powiatu. Grzegorz Riemer w rozmowie z nami przekonuje, że to kwestia dobrej woli i przepięcia numerów telefonów. Ale i Chrzęst, i Wojciech Jeleń, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej, podkreślają, że takie proste to nie jest i optymizmu nie podzielają.
- Potrzebne są uzgodnienia, podpisanie porozumień, dogranie spraw formalnych - mówi Wojciech Jeleń. - System rejestracji rozmów, dowodzenia, łączności z karetkami, to wszystko jest sprzężone ze szpitalem. Kilka dni na zmiany takiej organizacji to za mało!
Podobnie wątpliwości budzi to, jak dograć kwestie porozumienia nowego centrum np. z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym. W innych sprawach to szereg dokumentów, które trzeba podpisać, m.in. ze starostwem, strażą, czy szpitalem (chodzi przecież o wykorzystanie przyszpitalnego lotniska).
- Mnie niepokoi jeszcze coś innego - dodaje Jerzy Ogłuszka, dyrektor ds. medycznych bełchatowskiego szpitala. - Teraz lekarze czy ratownicy z karetki są w ciągłym kontakcie z danymi oddziałami w szpitalu. W razie nagłej potrzeby uprzedzają, jaka jest sytuacja, co przygotować. To jest zrozumiałe samo przez się, ten kontakt był oczywisty.
Jak to będzie w praktyce po 1 stycznia nikt dziś się powiedzieć nie podejmuje.
- Na miłość Boską! - dodaje dyrektor Ogłuszka. - Przecież to chodzi o tego chorego człowieka, a nie o to, czyj zespół jedzie w karetce!
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?