Jak oceniają strażników mieszkańcy Bełchatowa i Piotrkowa? Za co chwalą, a za co ganią?

Ponad 60 proc. mieszkańców Bełchatowa, którzy wzięli udział w naszej sondzie internetowej, funkcjonariuszy straży miejskie ocenia źle lub bardzo źle. Sondaż zorganizowany nasz serwis daje sporo do myślenia i stawia pytania. Skąd tak negatywny obraz funkcjonariuszy? Czy w takim razie straż miejska jest potrzebna w mieście?

Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie, do wyników sondy odnosi się z dystansem, choć z pokorą przyznaje, że "może to być sygnał, aby pracować jeszcze lepiej".
- W naszej pracy stawiamy na współpracę z mieszkańcami. Od zaangażowania i konsekwencji strażników zależy czystość, porządek i bezpieczeństwo w mieście - mówi Piotr Barasiński. - Wiele inicjatyw w naszej pracy było trafionych i zostały zauważone w całej Polsce jak np. pomoc przy uruchamianiu pojazdów zimą.
Na dowód tego, że jednostka dobrze funkcjonuje, przytacza wyniki ostatniej kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, która analizowała szczegółowo pracę strażników i oceniła ich bardzo wysoko.

Zdaniem komendanta, za strażą przemawiają też liczby. Z każdym rokiem liczba zgłoszeń mieszkańców z prośbą o interwencję straży miejskiej zwiększa się. W 2011 roku funkcjonariusze straży miejskiej wykonali 8,5 tys. interwencji w tym aż 3,4 tys. zgłoszonych przez mieszkańców, to więcej o 10 proc. niż rok wcześniej.
W ubiegłym roku strażnicy nałożyli 446 mandatów karnych i zastosowali 4.695 pouczenia. Strażnicy w ubiegłym roku ujawnili w sumie 17 przestępstw, a 92 osoby zostały ujęte i przekazane policji.

A co mówią sami mieszkańcy?
Przeważają, niestety, opinie negatywne. Bełchatowianie wytykają strażnikom, że ci zajmują się błahostkami, m.in. upominaniem właścicieli psów, wlepianiem mandatów za drobne wykroczenia czy złe parkowanie.
- Patrolujących strażników widać tylko w dzień, w nocy, kiedy coś się dzieje, to nie można się doprosić, aby funkcjonariusze łaskawie się pojawili, a jeśli już są, to nie interweniują, tylko czekają na policji- napisał do nas jeden z internautów.

Nie brakuje jednak też pozytywnych opinii ze strony bełchatowian.
- Mieszkam w naszym mieście od urodzenia i przez te lata funkcjonowania straży wielokrotnie widziałam strażników patrolujących ulice czy też interweniujących. Takich patroli powinno być więcej, gdyż wtedy na ulicach jest bezpieczniej - napisała Kinga z Bełchatowa.
- Kto lubi być karany czy też upomniany ? Retoryczne pytanie. Przeciw straży są ci, których śmiała pouczyć lub nie daj Boże ukarać. I właśnie dlatego jest potrzebna - argumentuje z kolei internauta Leon....

Czytaj dalej na następnej stronie...
- Dobrze, jest potrzebna, owszem nałożyli mi mandat, ale czy uczciwe jest, że innemu w tej samej chwili za takie samo przewinienie odpuszczają. Co ma myśleć o tym człowiek, który dopiero wchodzi w dorosłe życie - ripostuje internauta Eryk.

Krytyki dla straży funkcjonującej w obecnej formule nie szczędzą radni miejscy.
- Zakres uprawnień straży miejskiej jest zbyt mały, aby była elementem skutecznie wpływającym na bezpieczeństwo mieszkańców, ale nie twierdzę, że nie jest potrzebna w ogóle - mówi Tadeusz Rozpara, radny opozycyjnego SLD. - Za to jednostka ta wciąż się rozrasta i pochłania coraz większe pieniądze z budżetu miasta. Część tej kwoty lepiej przeznaczyć na patrole policji.

Pod względem sympatii mieszkańców piotrkowska straż miejska też nie ma lekko. Dla tych, którzy nie mieli kontaktu ze strażnikami, formacja jest obojętna - nie widzą jej.
- Nie miałam kontaktu, ale pewnie są potrzebni - uważa pani Teresa, która pracuje w samym centrum Piotrkowa.

Ci, którym straż nadepnęła na odcisk mandatem (2.219 w 2011 roku) lub upomnieniem (3.522 w 2011), uważają, że to służba zbędna. Podobnie sądzą ci, którzy mimo wezwania straży nie doczekali się skutecznej interwencji. Pani Paulina, która mieszka na osiedlu w rejonie ul. Belzackiej, uważa, że obowiązki straży miejskiej powinna przejąć mobilniejsza policja.
- Szliśmy właśnie z mężem przez całe miasto - mówi kobieta. - Nie widziałam ani jednego strażnika...
Jej negatywne zdanie o straży utwierdziły inne sytuacje np. 20 minut czekania na jej przyjazd po zgłoszeniu dewastacji szkoły.
- Jak przyjechali, oczywiście wandali już nie było - wzdycha.

Jacek Hofman, komendant SM w Piotrkowie zawsze podkreśla, że straż możliwości ma - szczególnie popołudniami - ograniczone. Strażników - na 38 wszystkich - w służbie patrolowej jest tylko 20. A interwencji w całym 2011 roku było 17.593. Najwięcej dotyczyło nieprawidłowego parkowania (3.173), potem łamania przepisów dotyczących porządku i czystości w mieście (1.412) oraz picia w miejscu publicznym (1.418).

Zdaniem Pawła Ciszewskiego, byłego kierownika referatu zarządzania kryzysowego w Piotrkowie, który współpracuje ze strażą, to właśnie zakres obowiązków, np. słone mandaty za złe parkowanie, czy przysłowiowe ganianie babci handlującej pietruszką nie przysparza funkcjonariuszom sympatii i szacunku społecznego.
- To jedna z najtrudniejszych służb i bardzo potrzebna, bo odciąża policję od tych drobniejszych, ale ważnych zadań - podkreśla Ciszewski.

Podobne zdanie ma Andrzej Kacperek, dziś wiceprezydent, a do 2000 r. pierwszy komendant straży. Dla pocieszenia dzisiejszym strażnikom, którzy mają już swoją ustawę, przypomina, że wtedy, z jednym rozdziałem w ustawie o policji, straż robiła to samo, ale ,,po omacku".