Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górników i energetyków skuszą odprawy?

Magdalena Buchalska-Frysz, współpraca greg
W bełchatowskiej elektrowni, która uruchomiła niedawno nowy blok,  pracuje prawie 4 tys. 100 osób, w kopalni załoga liczy niemal 6 tys. 900 pracowników. Na ile oba zakłady odchudzi PDO?
W bełchatowskiej elektrowni, która uruchomiła niedawno nowy blok, pracuje prawie 4 tys. 100 osób, w kopalni załoga liczy niemal 6 tys. 900 pracowników. Na ile oba zakłady odchudzi PDO? Dariusz Śmigielski
Kopalnia i elektrownia Bełchatów ponownie wprowadzają Program Dobrowolnych Odejść. Oficjalne informacje jeszcze nie trafiły do załogi, ale część ludzi już wie. Kto zdecyduje się odejść, może otrzymać blisko 2,5-roczną pensję. Spółka PGE GiEK SA chce w ten sposób ograniczyć zatrudnienie. Czy znajdą się chętni?

O tym, że Program Dobrowolnych Odejść, który realizowano przed kilkoma laty, znów będzie, przebąkiwało się od jakiegoś czasu. Przed kilkoma dniami jednak nieoczekiwanie informacja w tej sprawie trafiła do związków zawodowych. Na razie nie ogłoszono jej oficjalnie, ale wieści w obu firmach szybko się rozeszły.
- Rozważam możliwość pójścia na PDO - mówi pracownik elektrowni, który prosi o zachowanie anonimowości. - Muszę jednak rozważyć za i przeciw, porozmawiać z rodziną.

Gdyby mógł skorzystać z wcześniejszej emerytury, pozostałoby mu 2,5 roku pracy.
- Raczej jednak będzie to jeszcze 7 lat - mówi. - A ja mam problemy ze zdrowiem, być może za dwa lata będę musiał pójść na rentę. Wolę więc teraz odejść z kasą, niż później bez.
Choć, jak zaznacza, pieniądze wcale nie są takie duże, a PDO opłaca się najbardziej tym, którym zostały trzy lata do emerytury. Wysokość tzw. dobrowolnego odszkodowania ma być uzależniona od tego, ile danemu pracownikowi pozostało czasu do emerytury. Maksymalnie może być to 26 średnich pensji pracownika - tyle dostać mogą ci, którzy na emeryturę pójdą najwcześniej za dwa lata. Im krótszy okres, tym odprawa niższa.

Dziś trudno powiedzieć, ile osób skusi PDO. Część pracowników już puka do związków zawodowych, zasięga informacji, próbuje się radzić, kseruje regulamin czy bierze wnioski. Trochę z ciekawości i tak na wszelki wypadek.
- Wszystko na razie jest w sferze plotek, niby coś mówią, że już jest jakiś regulamin, ale podobno związki go jeszcze nie podpisały - mówi pan Henryk, 49-letni elektryk. - Ja nie wybieram się na PDO, dla mnie jeszcze za wcześnie. Co ja bym w domu robił? A tutaj praca jest stabilna.
Nie brakuje jednak osób, które z okazji chętnie by skorzystały, traktując PDO trochę jak przepustkę do rozpoczęcia nowego etapu w życiu.
- Słyszałem o programie i poważnie się zastanawiam. Praca w elektrowni jest dość żmudna, a człowiek może chciałby w życiu coś innego robić? Może jakiś biznes założyć - zastanawia się. - Ale z drugiej strony, tych pieniędzy to znów tak dużo nie będzie.

Związkowcy podkreślają, że to dopiero projekt regulaminu PDO i że oni muszą się jeszcze do niego odnieść, ale to wydaje się być formalnością. Zarząd PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna SA podjął już uchwałę w sprawie uruchomienia PDO wraz z przyjętym projektem regulaminu i harmonogramem. Tymczasem porozumień ze związkami nie podpisano, choć zakładano, że powinno się to stać do 20 listopada. Zgodnie z projektem od tego dnia pracownicy będą mogli składać wnioski o przystąpienie do Programu, choć jak mówi Beata Nawrot-Miler, rzeczniczka PGE GiEK SA, projekt regulaminu PDO zakłada przyjmowanie wniosków od pracowników w grudniu.
- Po zakończeniu powyższych konsultacji (ze związkami zawodowymi - przyp. red.) zarząd podejmie ostateczną decyzję o wdrożeniu PDO - informuje Beata Nawrot-Miler.

Na razie konsultacje trwają, związkowcy mają sporo wątpliwości, przede wszystkim jednak boli ich to, że Program konsultowany jest z nimi dopiero teraz, a nie na etapie tworzenia.
- Nasz związek zajął negatywne stanowisko - mówi Adam Olejnik, szef ZZ Odkrywka w kopalni. - Załoga w firmie jest coraz starsza, zablokowane są przez PGE przyjęcia do kopalni, a już są braki w zatrudnieniu. Jesteśmy przeciw uszczupleniu załogi, choćby poprzez PDO. Jeden ze związków powiedział, że uważa ten pomysł za bardzo dobry, a przykład skorzystania z PDO powinien dać zarząd PGE - mówi z przekąsem. - Podejrzewam, że bardzo mało ludzi z tego skorzysta.

Z drugiej strony, jak mówi Kazimierz Siudy, szef kopalnianej Solidarności, PDO to chyba jedno z najbardziej cywilizowanych działań właściciela.
- W uzasadnieniu pisze się jednak, że jest to związane z przerostem zatrudnienia - dodaje Siudy. - Pod czymś takim nie mogę się podpisać. To zresztą porozumienie pomiędzy pracodawcą i pracownikiem. A skoro decyzja zapadła, to czemu my się mamy do tego ustosunkowywać? Wnioskowałem o to, by nie było to porozumienie pomiędzy pracodawcą a związkami, a informacja o tym, że wdraża się PDO. Chodzi o kwestię wzięcia odpowiedzialności.

Poza tym, jak podnosi część związkowców, chodzi o proponowaną wysokość odprawy.
- Prawnicy przeanalizują, czy pracodawca proponując tak niskie odszkodowanie, nie łamie przypadkiem zapisów umowy gwarancyjnej - mówi Andrzej Nalepa, szef ZZ Pracowników Ruchu Ciągłego w elektrowni. - Nie będziemy podpisywali zgody na PDO, bo związki nie są od tego, by przyczyniać się do likwidacji czy spadku liczby miejsc pracy, z pewnością widzimy jednak pewne aspekty pozytywne tej sytuacji... Jeśli tylko pracodawca odpowiednio wysoko wyceni to odszkodowanie - dodaje.

PDO ma przynieść długofalowe oszczędności w spółce, to zresztą tylko jeden z punktów tzw. programu poprawy efektywności, który będzie realizowany w PGE GiEK SA. Jak argumentują przedstawiciele spółki, m.in. te działania mają poprawić konkurencyjność firmy, co w efekcie przełoży się również na zapewnienie stabilnych i bezpiecznych miejsc pracy dla zatrudnionych pracowników.

Zarząd PGE GiEK SA szacuje, że w całej spółce skorzysta z PDO około trzysta osób. Jak podkreślają przedstawiciele spółki, program kierowany jest w szczególności do tych obszarów działalności, które będą podlegały zmianom organizacyjnym. W planach jest m.in. centralizacja niektórych działań związanych, np. z administracją czy finansami oddziałów spółki.
Proces ograniczania zatrudnienia w kopalni i elektrowni trwa sukcesywnie od dłuższego czasu. Obecnie w kopalni pracuje 6.892 pracowników, a w elektrowni 4.088 osób. PDO ma przynieść kolejny spadek, choć jeszcze jakiś czas temu mówiło się, że być może w firmach będą możliwe przyjęcia.
- Decyzje co do potrzeb w zakresie przyjęć nowych pracowników będą podejmowane na podstawie analiz, które powstaną w ramach realizacji Programu Poprawy Efektywności - wyjaśnia Beata Nawrot-Miler.

O tym jednak, czy przysłowiowy Kowalski na PDO odejdzie, zdecyduje ostatecznie w styczniu przyszłego roku zarząd PGE, który rozpatrzy każdy wniosek.
- Podstawowym kryterium przy podejmowaniu decyzji o wyrażeniu zgody będą analizy dotyczące rezerw kadrowych, które powstaną w wyniku wprowadzenia zmian struktur organizacyjnych w ramach realizowanego obecnie w spółce Programu Optymalizacji Rozwiązań Organizacyjnych - mówi Beata Nawrot-Miler.
Nie każdy też może w ogóle o PDO myśleć. Skorzystać z niego mogą jedynie osoby zatrudnione w oddziałach PGE GiEK SA na czas nieokreślony, które mają gwarancje zatrudnienia, wynikające z umowy społecznej zawartej przed kilkoma laty. Pracownikom kopalni daje ona pewność zatrudnienia do 2017 r., a elektrowni do 2014 r. Warunkiem jest też to, że pracownicy nie nabyli dotychczas prawa do świadczenia emerytalnego oraz w ciągu pół roku od daty rozwiązania umowy o pracę w ramach PDO nie spełnią warunków do nabycia takiego prawa.

Wnioski chętni mogą składać do końca grudnia. Jeśli klamka o rozstaniu z firmą zapadnie, pracownik przez 5 lat nie będzie mógł zatrudnić się w żadnej firmie Grupy Kapitałowej PGE SA. Chyba, że zwróci kwotę odszkodowania z odsetkami, malejącą proporcjonalnie wraz z upływem czasu.

Program Dobrowolnych Odejść to nie nowość

To nie pierwszy Program Dobrowolnych Odejść, jaki realizowany jest w kopalni i elektrowni Bełchatów. Poprzednie prowadzono kilka lat temu, jeszcze gdy firmy te funkcjonowały w strukturze holdingu BOT Górnictwo i Energetyka. Wzbudziły one wówczas sporo emocji. Chętnych do odejścia nie brakowało. W KWB Bełchatów z PDO można było skorzystać w 2005 roku, natomiast w Elektrowni Bełchatów w latach 2005 i 2007. Spodziewano się, że odejdzie ok. 1000 osób, na PDO zdecydowało się w sumie 1.137 pracowników: 820 górników i 317 pracowników elektrownianej spółki. Najliczniejszą grupę stanowili pracownicy w wieku 50-60 lat. Tak jak i teraz, zarząd firmy musiał wyrazić zgodę na odejście pracownika w ramach PDO. W kopalni negatywnie zaopiniowano wnioski 10 osób, w elektrowni odmowa dotyczyła38 pracowników.

Wówczas odchodzący pracownik mógł liczyć maksymalnie na 24 swoje pensje, szacowano, że mogło to być ok. 140 tys. zł. Średnia odprawa w kopalni wyniosła 47 tys. zł, w elektrowni natomiast było to 80 tys. zł. Wysokość odpraw była różnicowana w zależności od okresu, jaki brakował pracownikowi do emerytury.
Realizacja PDO miała przynieść obniżenie średniej wieku w firmach, gdzie po zakończeniu Programu były przyjęcia, oczywiście tylko na część stanowisk, ale i oszczędności.

Różnie potoczyły się losy tych, którzy z PDO skorzystali. Nie wszystkim powiodły się plany założenia własnego biznesu, a pieniądze ,,po prostu się rozeszły", jeszcze inni zmieniali samochody, meble, wykańczali budowę domu, czy inwestowali w swoje hobby. Część młodych ludzi podjęła też decyzję o wyjeździe do pracy do innego miasta czy za granicę, posiłkując się na początku pieniędzmi z PDO.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto