Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gm. Szczerców: Rów niewart wojny?

Ewa Drzazga
Teodozja Baranowicz mówi, że rów melioracyjny istnieje
Teodozja Baranowicz mówi, że rów melioracyjny istnieje Ewa Drzazga
Czy w Brzeziu ktoś zakopał rów na polu? Postępowanie w tej sprawie trwa półtora roku.

Był przegon czy nie było? Zasypali go, czy nie zasypali? Już od półtora roku ciągnie się sprawa związana z ustaleniem, czy na polu za domem Teodozji Baranowicz z Brzezia (gm. Szczerców) istniał rowek, którym spływała woda. Papiery w tej sprawie można liczyć na kilogramy, zaangażowano specjalistów, którzy kosztowali niemal 10 tys. zł. Jest o co walczyć?

Teodozja Baranowicz mówi, że przez tę sprawę nie śpią z mężem po nocach. Działka, o której mowa, formalnie należy do ich syna, ale pani Teodozja go reprezentuje. Zaczęło się od konfliktu sąsiedzkiego i skargi na sesji Rady Gminy ( Baranowicz była wtedy radną). - Wyjaśniłam, że zarzuty, które przeciwko mnie wytoczono, są bezpodstawne, przedstawiłam dokumenty - mówi była radna. - Myślałam, że na tym koniec, ale okazało się, że do urzędu gminy wpłynęła skarga, że zasypałam rów.

I zaczęło się. Teodozja Baranowicz ma plik dokumentów i map, z których wynika, że przez jej działkę nigdy żaden przegon (czyli specjalnie stworzone zagłębienie terenu, które może być ujściem dla wody) nie przebiegał. Jest rów melioracyjny, do którego woda może schodzić. W miejscu, gdzie Baranowicz miała zasypać przegon, były kiedyś doły po wydobywanej glinie. Zasypano je kilka lat temu. - Mam opinię starostwa, z której wynika, że na tej działce, o której mowa, rów nie występuje, jest tylko obniżenie terenu! - denerwuje się kobieta.

Były oględziny na miejscu. Wójt gminy postanowił umorzyć postępowanie, ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło tę decyzję i zakwestionowało prawidłowość postępowania, jakie wcześniej było prowadzone w tej sprawie. I sprawa wróciła. Żeby ją rozstrzygnąć, powołano biegłych, którzy mieli sprawdzić, czy na tym terenie doszło do zakłócenia stosunków wodnych, mieli też obmyślić sposób na naprawienie tego.
- Uznali, że faktycznie doszło do zakłócenia stosunków wodnych - mówi wójt Grzegorz Kmita. - Przedstawili dwa wyjścia. Jedno to zalecenie właścicielowi działki wykopanie rowu o określonych wymiarach. Drugie wykonanie rowu w granicy pola. To pierwsze byłoby w moim przekonaniu trochę krzywdzące. Drugie wymaga ugody między stronami, a to może być trudne do osiągnięcia.

Opinia kosztowała niespełna 10 tys. zł, są do niej zastrzeżenia. Wójt na poniedziałek wyznaczył spotkanie stron oraz rzeczoznawców. Przyznaje, że pieniądze, jakie zaangażowano w tę sprawę, są niewspółmierne do jej wagi.
- Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia bez zasięgania nowych opinii - mówi . - Najchętniej sam wziąłbym szpadel i wykopał te 50 metrów rowka! Ale na to musiałbym mieć zgodę właścicieli gruntów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto