Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatowianie, których ogląda cała Polska

Grzegorz Maliszewski
Agnieszka (w środku) długo śpiewała gospel, teraz próbuje sił w TV
Agnieszka (w środku) długo śpiewała gospel, teraz próbuje sił w TV Fot. Archiwum prywatne
Co łączy Agnieszkę, Pawła, Asię i Martę? Wszyscy swoją przygodę z muzyką zaczynali od śpiewania gospel w bełchatowskich chórach, m.in. Bełchatów Gospel Singers, Z Potrzeby Serc i Scholi Cantorum Gospel Choir. Dziś swoich sił postanowili spróbować w telewizyjnych programach muzycznych, które śledzą miliony telewidzów.

Pytani dlaczego zrobili taki krok, odpowiadają, że zadecydowała chęć przygody, sprawdzenia swoich sił oraz próba przełamania słabości.
Agnieszka Kwapińska, w przeszłości związana z BGS, dziś wraz z wrocławskim zespołem Soulutions wystartowała w ,,Must be the music" w Polsacie. Obecnie mieszka i pracuje we Wrocławiu, gdzie w jednym z gimnazjów uczy języka niemieckiego. To właśnie w stolicy Dolnego Śląska poszła z kolegami na pierwszy precasting, gdzie zostali wybrani spośród tysięcy chętnych. Później już przyszedł czas na nagranie w telewizji.

- Chodziło nam o to, aby dobrze się bawić. Choć z początku byłam przeciwna takim programom. Koledzy, z którymi gram w zespole, przekonali mnie, wystąpiłam dla nich, ale też dla siebie, aby przełamać jakieś wewnętrzne bariery - mówi Agnieszka Kwapińska.
Na co dzień wraz z zespołem koncertuje we wrocławskich klubach. Jednak występ przed profesjonalnym jury i wielomilionową, telewizyjną publicznością to, jak przyznaje, dwie zupełnie różne rzeczy. Choć, od jury, które całe zgodnie "było na tak", jako zespół usłyszeli same pochlebne recenzje. Jedynie kompozytor i muzyk Adam Sztaba zwrócił uwagę, aby Agnieszka popracowała jeszcze trochę na nieczystościami w śpiewie.
- Niestety, podczas występu zjadł mnie trochę stres - opowiada Agnieszka. - Zaśpiewaliśmy piosenkę, od której zaczęła się nasza wspólna przygoda z muzyką, jakoś specjalnie do występu się nie przygotowaliśmy.

Po transmisji występu Agnieszki w telewizji, miłą niespodziankę zrobili jej uczniowie. Otrzymała bukiet czerwonych róż i gromkie sto lat.
- Co się zmieniło po występie? Uczniowie częściej mówią dzień dobry i jak mnie widzą, to krzyczą: "Must be the music!" - śmieje się bełchatowianka.
Paweł Bauer, który nadal śpiewa w gospelowym zespole Z Potrzeby Serc, wziął udział w muzycznej "Bitwie na głosy" transmitowanej w telewizyjnej jedynce. W programie wraz z kilkunastoma innymi wokalistami reprezentował Łódź, której dowodził kontrowersyjny Michał Wiśniewski.

- Kiedyś marzył mi się udział właśnie w takiej formie programu, w której rywalizują chóry, bo sam przecież śpiewam w chórze - mówi Paweł Bauer.
Niestety, wraz ze swoją drużyną odpadł po trzech odcinkach.

- To było bardzo przykre, bo wydaje mi się, że nie byliśmy najsłabsi. Byliśmy niezwykle barwną i ciekawą grupą. Muszę przyznać, że ze wszystkimi uczestnikami bardzo się zżyłem - mówi Paweł Bauer. - To były godziny ciężkiej pracy, kolejne próby i wspaniałe chwile już podczas nagrania programu - przekonuje.
Jak dodaje, program dał mu też więcej śmiałości i otwartości, przełamał się, jeśli chodzi o taniec i układy choreograficzne, których bardzo się obawiał. Osobiście bardzo polubił też Michała Wiśniewskiego, który przełamał wszelkie stereotypy i wyobrażenia, jakie miał o nim jako artyście.

- To jest zadziwiające, jak media potrafią zmiażdżyć i stłamsić człowieka, który naprawdę jest wrażliwą i szczerą osobą. Michał dał się poznać jako bardzo zabawny facet. Może w przeszłości miał różne historie eksponowane przez media, ale po naszym, spotkaniu w tym programie oceniam go jako bardzo pozytywną osobę - mówi Paweł.

Podczas nagrań do programu nie brakowało też zabawnych sytuacji. Podczas telewizyjnego nagrania, kiedy jego grupa śpiewała piosenkę zespołu Kult pt. "Gdy nie ma dzieci", wraz z kolegą udawali zataczających się pijaków. I świetnie im to wychodziło. Choć, jak przyznaje, na co dzień nie pije alkoholu.
Bełchatów ma swoich reprezentantów także w muzycznym show ,,X-Factor", pokazywanym w TVN. W minioną niedzielę w telewizji mogliśmy oglądać Joannę Dobroszek, w przeszłości wokalistkę bełchatowskiego Schola Cantorum Gospel Choir. Dziś Joanna swojej pasji poświęca się śpiewając wraz z trzema koleżankami w łódzkiej grupie Sweet Rebels. W "X-Factor" Kuba Wojewódzki Asię i jej koleżanki przywitał niezwykle ostro. Kiedy zaśpiewały dość nieśmiało pierwszy raz, kazał powtórzyć i powiedział: "Macie taki wyuczony, kontrolowany seksapil, tak jakby to był konkurs na ministranta..."

- Czy macie wersję tej piosenki z szaleństwem? - zapytał po chwili Kuba.
Dziewczyny zaśpiewały raz jeszcze. Z dużo lepszym skutkiem.
- Jesteście najlepszą grupą wokalną, jaką dziś mieliśmy - rozpływał się w zachwytach drugi z jurorów Czesław Mozil.
Co na to Asia?
- Nie jest łatwo wystąpić dla całej Polski i stanąć przed tak kontrowersyjnym człowiekiem, jakim jest Kuba Wojewódzki - opowiada Asia Dobroszek. - Dość ostro nas ocenił, ale ostatecznie wszyscy jurorzy byli na tak - dodaje.

W "X-Factor" wystąpiła także Marta Ławska, uzdolniona bełchatowska wokalistka. Póki co, w telewizji jej występu

jeszcze nie pokazano, ale Marta cały czas na to liczy. Podczas występu zaprezentowała piosenkę Arethy Franklin "You make me feel".
- Mogę powiedzieć, że poszło mi bardzo dobrze i było to dla mnie bardzo fajne przeżycie, jednak dopóki nie będzie emisji programu w telewizji, to szczegółów występu zdradzać nie mogę - mówi Marta Ławska.
Być może zobaczymy ją w telewizji już w najbliższą niedzielę podczas emisji kolejnego odcinka ,,X-Factor".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto