Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatów. Złodzieje sprawili, że rodzinne wakacje stały się koszmarem

Grzegorz Maliszewski
Szczęśliwa rodzina już w komplecie w Polsce wraz ze zmęczonym kierowcą, który przywiózł męża pani Izy oraz dzieci
Szczęśliwa rodzina już w komplecie w Polsce wraz ze zmęczonym kierowcą, który przywiózł męża pani Izy oraz dzieci Archiwum prywatne
Mieszkańcy gminy Bełchatów okradzeni podczas wypoczynku w Hiszpanii. Rodzice z dziećmi stracili prawie wszystkie dokumenty, pieniądze i kluczyki do auta. Mieli problem z powrotem do kraju. Na pomoc z Polski ruszyli im przyjaciele.

To miały być wymarzone wczasy w okolicach hiszpańskiego Alicante. Piękna plaża, ciepłe morze i słońce. I tak było, ale niestety tylko do czasu. Izabella Kociniak-Kacprzak wraz z mężem Marcinem, mieszkańcy podbełchatowskiego Janowa, zorganizowali sobie wyjazd na własną rękę, zabierając na wycieczkę dwójkę dzieci i siostrzeńca. Nie skorzystali z biura podróży. Od znajomych wynajęli domek w małej hiszpańskiej miejscowości La Mata.

- Było cudownie aż do dnia przed wylotem, gdy zostaliśmy okradzeni na plaży. To była dosłownie chwila - wspomina pani Iza.

Całą rodziną weszli do wody i na chwilę spuścili z oczu rzeczy osobiste. Złodziej tylko na to czekał. Zabrał torbę z dokumentami, pieniędzmi, kartami płatniczymi telefonem i kartami pokładowymi na lot powrotny.

- Byliśmy przerażeni, bo straciliśmy prawie wszystkie dokumenty. W wynajętym pokoju pozostał tylko portfel z moimi kartami pokładowymi i dowodami moim i siostrzeńca. Mąż oraz dzieci byli bez dokumentów i kart pokładowych. Straciliśmy też telefony, pieniądze i karty płatnicze - opowiada pani Iza.

Na miejscu nie było posterunku policji. Ratunek przyszedł ze strony Polki, która mieszka w La Macie od 20 lat i oprowadza wycieczki. Razem z mężem pani Izy pojechała do najbliższego posterunku złożyć zeznania.

- Problem polegał na tym, że była to sobota wieczór, a najbliższy polski konsulat był oddalony o 400 kilometrów i nie działał w weekend. Wylot mieliśmy zaplanowany następnego dnia w niedzielę - opowiada pani Iza. - Mąż i dzieci byli bez dokumentów i nie mieli jak wrócić do kraju. Zadzwoniliśmy na telefon alarmowy, ale jedyna informacja jaką uzyskaliśmy, to taka, że w poniedziałek rano można zgłosić się do konsulatu. Jeśli nawet zdecydowalibyśmy się zostać, to przedłużałoby się to o kolejne dni, bo powiedziano nam, że w przypadku wyrobienia dowodów osobistych dzieci może to potrwać dłużej - dodaje.

Na lotnisku próbowali przebukować bilety, ale dowiedzieli się, że będzie to możliwe, gdy będą mieć... nowe dokumenty. Ostatecznie pani Iza do kraju wróciła tylko z siostrzeńcem, a maż z dziećmi zostali w Hiszpanii.

- Pomoc zadeklarowali kuzyn męża ze szwagierką, którzy zdecydowali, że natychmiast pojadą samochodem z Polski po męża i dzieci - mówi pani Iza. - Pod kilkudziesięciu godzinach wszyscy dotarli cali i zdrowi. Kosztowało nas to wszystko wiele nerwów, ale na szczęście wszyscy jesteśmy już razem. To co zrobili było naprawdę niesamowite i jesteśmy im za to bardzo wdzięczni - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto