Bełchatów. Kuriozalna sytuacja na sesji rady miasta: prezydent, urzędnicy i szefowie spółek opuścili obrady

Bełchatów. Przewodnicząca Rady Miasta Bełchatowa tłumaczyła, że odebrała prezydentowi głos i ogłosiła przerwę, żeby uciąć pyskówkę. Poza tym, jak podkreślała, był to moment dedykowany dyskusji radnych nad tym punktem programu sesji. A w takiej dyskusji biorą udział radni, nie przedstawiciele służb magistratu.
- Udział prezydenta w sesji jego obowiązkiem - mówiła przewodnicząca rady i już po wznowieniu obrad w kancelarii prezydent Marioli Czechowskiej przekazała prośbę, by prezydent na salę obrad wróciła. Odpowiedzi nie było.

Służby prasowe prezydent Czechowskiej przekazały oświadczenie dotyczące tej sytuacji. Czytamy w nim:

"W związku z tym, że po raz kolejny w tej kadencji, podczas sesji Rady Miejskiej w Bełchatowie, nie mieli możliwości zabrania głosu urzędnicy, wypowiadający się w sprawach ważnych dla mieszkańców, zdecydowałam o opuszczeniu obrad przez zarząd miasta, dyrektorów, koordynatorów wydziałów oraz prezesów miejskich spółek. Do sytuacji odbierania głosu przez przewodniczącą Rady Miejskiej w Bełchatowie osobom, występującym w imieniu Prezydenta Miasta Bełchatowa, dochodziło wielokrotnie. Jest to sytuacja niedopuszczalna, która nie sprzyja podejmowaniu konstruktywnych decyzji i szukaniu dobrych dla mieszkańców oraz miasta rozwiązań".

Na sali obrad pozostał tylko jeden przedstawiciel magistratu, skarbnik miasta. Miała odpowiadać na ewentualne pytania, które mogły pojawić się podczas dyskusji nad punktem poświęconym budżetowi, który formalnie nie został przed przerwą zakończony. Ale merytorycznych pytań już nie było, była za to niemal godzinna dyskusja na temat nieobecności prezydentów i urzędników.

Część radnych nie pozostawiła na decyzji Marioli Czechowskiej suchej nitki. O tym, że to wyraz lekceważącego podejścia do radnych i do mieszkańców mówili m.in. Dariusz Matyśkiewicz, Tadeusz Markiewicz, Ewa Skorupa, czy Elżbieta Naturalna. W obronie postępowania prezydent Czechowskiej stanął natomiast radny Krzysztof Pierzchała.

Rozważano nawet opcję przerwanie obrad rady do czasu, aż prezydent Czechowska zadeklaruje, że jest gotowa wrócić na salę obrad. Ostatecznie odrzucono ten pomysł, bo oznaczałoby to, że odwleczenie decyzji nad zmianami w budżecie, a to mogłoby się przełożyć na opóźnienia w realizacji kilku projektów i planowanych inwestycji.

Opozycyjni radni doszukiwali się także drugiego dna w decyzji prezydent Czechowskiej. Na początku sesji zadecydowano, że w punkcie "sprawy różne" czyli pod koniec obrad, będzie omawiana sytuacja miejskiej spółki PGM. Wniosek ten złożył Dariusz Matyśkiewicz. Okazało się bowiem, że za pierwsze półrocze 2018 roku PGM ma ponad 1 mln zł straty i rokowania wcale nie są pomyślne.

Radni chcieli, żeby prezesi spółki oraz służby pani prezydent podzielili się swoją wiedzą na temat sytuacji tej zatrudniającej prawie 300 osób spółki i jej kondycji finansowej. Ponieważ jednak pod koniec obrad na sali nie było już służb magistratu ani szefów spółek, dyskusja na ten temat toczyła się jedynie w gronie radnych i siłą rzeczy nie mogła doprowadzić do żadnych konstruktywnych wniosków.

Prezydent Mariola Czechowska zapowiedziała, że o kondycji finansowej spółki PGM będzie mówiła na specjalnie w tym celu zwołanej konferencji prasowej, która zostanie zwołana 3 września.