Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatów. Kleszcze grasują w trawach

Maciej Wiśniewski
PGM po raz pierwszy zajmuje się utrzymaniem zieleni w mieście. Miejska spółka dokupiła sprzęt, ale brakuje jej rąk do pracy
PGM po raz pierwszy zajmuje się utrzymaniem zieleni w mieście. Miejska spółka dokupiła sprzęt, ale brakuje jej rąk do pracy Archwium
Nieskoszone trawniki mogą być siedliskiem kleszczy. Coraz więcej tych niebezpiecznych pajęczaków atakuje także w mieście. W przypadku ukąszenia nie warto jednak panikować

- Syn wrócił z kleszczem z orlika, prawdopodobnie był w zaroślach przy boisku - opowiada mieszkaniec Bełchatowa. W tym roku sezon na ukąszenia rozpoczął się szybko, bo już wczesną wiosną z uwagi na lekką zimę. I trwa nadal, kleszcze ciągle są aktywne. Także w mieście. A sprzyjają temu wysokie trawy, które w tym roku zarastają skwery na osiedlach. Przypadki nieskoszonych trawników mieszkańcy udostępniają w mediach społecznościowych. Ostatnio trawy po kolana spotkać można było w parku na os. Dolnośląskim.

Narzekania mieszkańców różnych stron miasta na opieszałość w koszeniu trawników trwają, odkąd wiosną trawy zaczęły rosnąć. W tym roku utrzymaniem zieleni zajmuje się miejska spółka PGM i delikatnie mówiąc, radzi sobie z tym średnio.

- Po raz pierwszy zajmujemy się całą zielenią miejską i tą należącą do wspólnot, nabieramy doświadczenia - mówi Łukasz Magin, wiceprezes PGM. - Każdego dnia zajmuje się tym kilkudziesięciu pracowników, w tym dwadzieścia osób samym pieleniem. Natomiast jest problem ze znalezieniem pracowników. Chętnie z miejsca zatrudnimy dziesięć osób do pielenia, ale nie ma chętnych, mimo że ogłoszenie wisi od dawna w urzędzie pracy - dodaje.

Fakt, że kleszczy jest dużo, potwierdzają także dane zachorowalności na przenoszoną przez te pajęczaki boleriozę. Do końca lipca bełchatowski sanepid zarejestrował 39 przypadków potwierdzonej boleriozy. To liczba podobna do tej sprzed roku.

- Zarośnięte tereny na pewno sprzyjają rozwojowi kleszczy, ale one mogą być obecne także w przydomowym ogródku - podkreśla Elżbieta Świerczyńska-Musiał, powiatowy inspektor sanitarny.

Bez paniki z kleszczami

Lekarze alarmują by przede wszystkim... nie wszczynać paniki. Pacjenci z boleriozą, których trzeba leczyć w szpitalu to rzadkość. - W przypadku kleszczy panuje w społeczeństwie zbyt wielka panika w stosunku do realnego zagrożenia - mówi Anna Juryńczyk, ordynator oddziału obserwacyjno-zakaźnego szpitala im. Jana Pawła II w Bełchatowie.

Jak w przypadku wszystkich chorób, najważniejsza jest profilaktyka, a więc unikanie miejsc, gdzie kleszcze mogą żerować i odpowiedni ubiór. Ale w miejskich parkach, przy placach zabaw, czy na boiskach trudno zakładać kurtki, czy długie spodnie, gdy żar leje się z nieba. Chemiczne środki odstraszające kleszcze to jedno, ale kiedy już zostaniemy zaatakowani, nie ma powodów obaw. Bo nie wszystkie kleszcze przenoszą boleriozę, a jak podkreśla Anna Juryńczyk, aby zakazić pacjenta, kleszcz musiałby siedzieć pod skórą przynajmniej dobę.

- Kleszcza należy usunąć jak najszybciej i obserwować miejsce ukąszenia - podkreśla ordynatorka oddziału zakaźnego. - Przede wszystkim objawy tzw. rumienia wędrującego pojawiają się najwcześniej po trzech dniach, nawet do miesiąca od ukąszenia. Dopiero wówczas należy zgłosić się do lekarza po antybiotyk.

- Na etapie rumienia wędrującego prawidłowe leczenie antybiotykiem jest skuteczne - podkreśla Anna Juryńczyk.

Dopiero drugi i trzeci etap leczenia boleriozy, gdy ta nie zostanie wcześniej wykryta, może wymagać leczenia szpitalnego, choć nie zawsze. Najczęściej wiąże się z dolegliwościami układu nerwowego, zapaleniem stawów, opon mózgowo-rdzeniowych, czy mięśnia sercowego. Rzadziej kleszcze przenoszą także kleszczowe zapalenie mózgu. Na szczęście na tę chorobę jest szczepionka.

Małemu pacjentowi, który złapał kleszcza na orliku insekta usunięto ze skóry w szpitalu. Żadne badania na ewentualną obecność boleriozy nie zostały wykonane, bo jak mówią lekarze, zdrowych ludzi się nie bada.

- Badania w kierunku boleriozy wykonuje się u ludzi, którzy mają stwierdzony zespół chorobowy i potrzebujemy go zdiagnozować. Wcześniej nie ma takiej potrzeby, zwłaszcza, że badania są drogie i nie refundowane - podkreśla Anna Juryńczyk.

Tymczasem w PGM tłumaczą, że większość sił koszących w tygodniu przerzucono do parku przy muzeum, gdzie odbędzie się rekonstrukcja historyczna. Ale park na Dolnośląskim też był w tym tygodniu koszony. Pielenie będzie tam wykonywane po weekendzie.

Niebezpieczne owady
Kleszcze to nie jedyne insekty, które mogą być niebezpieczne. Niemal codziennie strażacy wyjeżdżają do usuwania gniazd szerszeni, czy os.
Od połowy maja tego roku, kiedy strażacy zaczęli regularnie odbierać telefony o gniazdach od czy szerszeni, do akcji związanych z usuwaniem skupisk tych owadów wyjeżdżali już ponad 180 razy. To sporo, ale statystyka ta utrzymuje się na podobnym poziomie od kilku lat. W większości przypadków gniazda os, czy szerszeni spotkać można w budynkach rzadko, bądź długo nie użytkowanych przez ludzi, w altanach grodowych, szopach, garażach, czy na poddaszach. We wszystkich tych przypadkach obyło się bez poważnych ukąszeń mieszkańców, czy samych strażaków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto