Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Anestezjolodzy ze szpitala w Bełchatowie mają dość!

Maciej Wiśniewski
Dyrektor Paweł Skoczylas musi rozwiązać problem, bo placówka może zostać bez anestezjologów
Dyrektor Paweł Skoczylas musi rozwiązać problem, bo placówka może zostać bez anestezjologów Maciej Wiśniewski
Czy konflikt lekarzy z kierowniczką anestezjologii zagrozi funkcjonowaniu bełchatowskiego szpitala? Za miesiąc placówka może zostać bez anestezjologów, a to grozi jej całkowitym zamknięciem

Konflikt na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii w beł-chatowskim szpitalu. W piątek, przed świętami wszyscy lekarze anestezjolodzy złożyli wypowiedzenia umów o pracę. Nie wyobrażają sobie dalszej współpracy z szefową oddziału. To sytuacja dramatyczna, bo jeśli w ciągu niespełna miesiąca dyrekcji placówki nie uda się zażegnać sporu, to całemu szpitalowi grozi zamknięcie. Nie może on bowiem funkcjonować bez intensywnej terapii.

Nie chcą kierowniczki

- Nie wyobrażamy sobie dalszej współpracy z panią kierownik, nie godzimy się na tak przedmiotowe traktowanie - mówią anonimowo anestezjolodzy z Bełchatowa. I dodają, że bezpośrednią przyczyną drastycznych kroków, do jakich się posunęli, była informacja o chęci zwolnienia z pracy wieloletniej lekarki, Małgorzaty Kuśmierek-Kowalskiej, byłej pełniącej obowiązki kierowniczki oddziału. W jej obronie stanęło całe środowisko lekarzy z bełcha-towskiego szpitala, bo petycję w tej sprawie do dyrekcji placówki podpisali także lekarze z innych oddziałów. - Pani doktor jest cenionym pracownikiem i ruchy personalne nowego kierownictwa oddziału wzbudziły duże poruszenie wśród załogi - mówi Dariusz Tąpała, przewodniczący Związku Zawodowego Lekarzy w Szpitalu Wojewódzkim w Bełchatowie.

Ale gest solidarności z koleżanką z pracy, to tylko pretekst, bo konflikt na oddziale tlił się od stycznia, kiedy funkcję kierowniczą objęła Tamara Trafidło. Wcześniej pracowała w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Bez zgody przełożonych o sytuacji na kierowanym przez siebie oddziale mówić nie chciała. Rozmawiać na temat sytuacji w szpitalu nie chciał też dyrektor placówki Paweł Skoczylas.

Aleksandra Gradowska, od kilku dni rzeczniczka szpitala podkreśla, że powodem rezygnacji anestezjologów z pracy jest brak akceptacji realizowanej polityki szpitala, mającej na celu dostosowanie organizacji pracy anestezjologicznej do aktualnych i stale zmieniających się potrzeb.

Tyle formuła oficjalna. Sami lekarze mówią jednak o fatalnej atmosferze w pracy i ciągłej niepewności.

- To jest trudny, stresogenny oddział, w którym do tej pory praca była poukładana, wszyscy wiedzieli co mają robić, były plany operacji, wiedzieliśmy których pacjentów, z jakich oddziałów będziemy znieczulać, mogliśmy się przygotować. To wszystko zostało zaburzone - mówi jeden z anestezjologów. Oficjalnie wypowiadać się nie chcą, bo wciąż nie wiedzą, jak sprawa się zakończy. - Od początku pani kierownik zaczęła wprowadzać swoje porządki, wchodzić w nie swoje kompetencje, destabilizować pracę - dodaje.

- Skoro dziesięć osób decyduje się na rozwiązanie umów o pracę, to nie jest to sprawa błaha - mówi Dariusz Tąpała i dodaje, że lekarze z innych oddziałów solidaryzują się z anestezjologami. - Bardziej zaprotestować, niż zwalniając się z pracy nie można.

Czy będzie ewakuacja?

Sytuacja jest poważna, bo wszyscy anestezjolodzy zatrudnieni byli na kontraktach i mają miesięczny okres wypowiedzenia. Jeżeli do 14 maja nie uda się dogadać, to tzw. OIOM bełchatowskiego szpitala pozostanie bez lekarzy.

- Jako zarząd związku zawodowego żądamy bardzo pilnego spotkania z dyrektorem, ponieważ ta sytuacja bardzo niepokoi wszystkich pracowników szpitala - mówi Dariusz Tąpała. - To grozi zamknięciem szpitala!

Na razie wszystkie oddziały pracują jednak normalnie. Sami anestezjolodzy przyznają, że wszystkie planowane znieczulania wykonują normalnie. A to ok. 30-35 zabiegów dziennie.

- Jesteśmy najbardziej niedocenianą grupą lekarzy, ale bez nas szpital nie może funkcjonować - mówi jeden z nich. - Nie chcemy zaostrzać konfliktu, ale to nie jest tak, że nie znajdziemy nigdzie pracy - dodaje.

Zupełnie inaczej patrzy na to szpital, który jak informuje Aleksandra Gradowska, już rozpoczął działania na wypadek, gdyby z lekarzami nie udało się porozumieć. Nieoficjalnie sami anestezjolodzy mówią, że mają informacje od kolegów po fachu z innych szpitali, że przedstawiciele bełchatowskiej placówki już rozpoczęli szukanie lekarzy na ich miejsce. - Ponoć oferują nawet 30 proc. wyższe wynagrodzenie, niż my mamy - mówi jeden z nich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto