Po godz. 3 Izabela S. zaczęła się dobijać do drzwi sąsiadów. – Zabiłam swoją córkę - krzyczała.
– Była w szoku, roztrzęsiona - opowiada Andżelika Zadworna, sąsiadka. To jej szwagierka zawiadomiła policję.
Gdy policjanci przyjechali na miejsce, w mieszkaniu zastali martwą 7-letnią dziewczynkę. Klaudia miała rany kłute klatki piersiowej. Nieoficjalnie mówi się, że mogła zostać zabita we śnie. Jej dziesięcioletni braciszek, Oskar, był ranny. Przewieziono go do szpitala, tam został opatrzony.
– Dziecko ma rany kłute klatki piersiowej, pocięte obie ręce, ale fizycznie czuje się w miarę dobrze, jego życiu nic nie zagraża - mówi Robert Kornacki, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Bełchatowie. – Jest jeszcze konsultowany psychiatrycznie.
Do tej samej placówki, tyle że na oddział psychiatryczny, trafiła 30-latka z Woli Wiązowej.
– Jest diagnozowana, lekarze czekają na prokuratorów, jeśli ci tak sobie zażyczą, kobieta jeszcze dziś może zostać przewieziona - dodaje Kornacki.
W chwili zatrzymania Izabela S. miała 1,98 promila alkoholu w organizmie. Jej męża, ojca zamordowanej Klaudii, nie było w domu. Jest kierowcą tira, pojechał w trasę na Wschód.
Sąsiedzi małżeństwa S. mówią, że w domu nie było libacji. Bywały za to awantury, gdy mąż wracał z trasy. Powodem miało być to, że 30-latka w samotności popijała. Ale na ulicy nikt pijanej jej nie widział. Dzieci także były zadbane. Ona udzielała się społecznie, angażowała w akcje charytatywne.
Choć Izabela S. nie pracowała, rodzina nie korzystała z pomocy opieki społecznej.
– Nie było w tym domu żadnych interwencji policji, nie mieliśmy sygnałów, które wskazywałyby, że dzieje się tam coś niepokojącego - mówi Sławomir Szymański, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?